Odcinki faworyzowały mocne 16-zaworowe samochody, więc po dojechaniu do mety nie mieliśmy nadziei na dobry wynik, wiedząc jakie samochody mamy w klasie. Dodatkowo na lotnisku mieliśmy "śmieszną awarię", która kosztowała nas około 10 sekund. Zbiorniczek płynu do wspomagania... został wessany do dolotu. Po raz pierwszy jechaliśmy na nowych oponach i nie byliśmy pewni jak się zachowają w takich warunkach, ale zdołaliśmy utrzymać równe tempo. Nie popełniliśmy praktycznie żadnego poważnego błędu i to spowodowało że stanęliśmy na podium.
Mateusz Bodniak:
Genialne, szybkie odcinki i świetna organizacja samego rajdu. Niestety na wyniki czekaliśmy aż do godziny 22:00 i to była łyżka dziegciu w beczce miodu. Mimo wszystko atmosfera była świetna, a na trasach nie brakowało kibiców. Teraz z niecierpliwością czekamy na kolejny rajd, który odbędzie się 8 maja w Mielcu.
Zdjęcia dzięki erajdy.pl