Dzisiaj jest: 27.4.2024, imieniny: Sergiusza, Teofila, Zyty

Sam na sam z Piotrem Michalskim

Dodano: 9 lat temu
Redakcja poleca!
Sam na sam z Piotrem Michalskim

Piotr Michalski – niespełna 21-letni sportowiec z Sanoka. Związany z łyżwiarstwem od najmłodszych lat. Wielokrotny Mistrz Polski Juniorów, medalista Pucharu Świata Juniorów, aktualny Wicemistrz Polski na dystansie 500 m, aktualny Akademicki Wicemistrz Świata na dystansie 1000 m. To tylko niektóre z jego osiągnięć, które można by długo wymieniać, a to dopiero początek jego seniorskiej kariery. Prywatnie roześmiany, pozytywnie nastawiony do życia, zakochany w motocyklach chłopak.

Jak to się stało, że związałeś się z łyżwiarstwem szybkim?
Piotrek: W szkole podstawowej mój nauczyciel wychowania fizycznego zaprosił mnie na treningi i jak się niewiele później okazało, został moim trenerem, bo spodobało mi się łyżwiarstwo, więc nie chciałem z tego rezygnować.

W którym momencie zorientowałeś się, że chcesz to robić „na poważnie”?
Nie było takiego momentu, w którym postanowiłem, że na pewno będę łyżwiarzem. Z czasem miałem coraz lepsze wyniki zdobywałem medale i dodatkowo musiałem konkurować z kolegami z klubu, więc to wszystko spowodowało, że chciałem cały czas być w łyżwiarstwie.

Czy nie ma chwil, w których chcesz to wszystko rzucić?
Jak chyba każdy sportowiec miałem chwilę zwątpienia, ale mijały, gdy pokonywałem kolejny rekord życiowy lub po prostu dobrze mi szło. Im później, tym więcej miałem do stracenia. A teraz, gdy jestem w kadrze, sytuacja się odwróciła. Często rezygnuję z rzeczy pozasportowych na rzecz łyżwiarstwa (m.in. musiałem zrezygnować ze studiów), co bywa frustrujące, ale na tym etapie nie dam rady już wszystkiego pogodzić.

Jak wygląda dzień sportowca? 
W ciągu dnia najczęściej są dwa treningi, a jakie to treningi, to zależy od pory roku. Jeżeli mamy możliwość jazdy na lodzie, to z tego korzystamy jak najwięcej, a oprócz lodu w lecie prawie codziennie jest jazda na rowerze na zmianę z treningami siłowymi i techniką. W zimie nie ma już takiego obciążenia, więc po porannym treningu na lodzie drugim treningiem jest trening aerobowy, pomagający się zregenerować. Pomiędzy treningami musimy zjeść i często też odbywamy krótką drzemkę, szczególnie w okresie przygotowawczym, kiedy organizm jest bardzo mocno zmęczony. Chwilę czasu dla siebie mamy po kolacji, ale przeważnie ten czas spędza się w pokoju albo na krótkich wyjściach czy na wspólnym relaksie, np. grze w darta.

Od tego sezonu trenujesz z kadrą narodową, w której znajdują się świetni łyżwiarze, m.in. Mistrz Olimpijski Zbigniew Bródka czy medaliści z drużyny Jan Szymański i Konrad Niedźwiedzki. Czy to Cię motywuje do dalszej pracy?
Na pewno motywowało na początku mojej pracy w kadrze narodowej. Było to niedługo po wspaniałych igrzyskach w Sochi i moją główną motywacją było pokazanie się z jak najlepszej strony i nieodstawanie od reszty grupy na treningach. Początki były bardzo ciężkie, ale wiedziałem, że muszę zacisnąć zęby i trenować, aż w końcu będę wszytko wytrzymywał. I tak się w końcu stało. Szybko robiłem postępy, czułem się silniejszy i to przełożyło się później na wyniki sportowe. Teraz już nie czuję się kimś gorszym od reszty i mogę trenować – no, prawie – jak równy z równym z chłopakami z kadry. 

Trenowałeś ostatnio w akademii łyżwiarskiej w Inzell pod okiem Jeremiego Wotherspoona, który jest legendą łyżwiarstwa. Jak było? Jaki on jest?
Trening w Akademii Łyżwiarskiej w Inzell pod okiem Jeremiego to była niepowtarzalna okazja. Mimo że wstępnie mieliśmy tam być z Arturem Nogalem tylko tydzień, to współpraca przedłużyła się na okres naszego pobytu razem Arturem Wasiem i właśnie z Jeremym, z którym mogliśmy we czwórkę trenować kolejny tydzień. Z Berlina pojechaliśmy na dwutygodniowy pobyt w Holandii, gdzie najpierw startowaliśmy w Pucharze Świata w Sprincie, a później w Mistrzostwach Świata na dystansach. Był to najlepszy okres w mojej sportowej karierze. Bardzo dużo się nauczyłem, a Jeremy okazał się bardzo ciepłym i sympatycznym facetem. Na każdym treningu panowała luźna atmosfera, a zarazem było bardzo profesjonalnie. 

Co robisz w czasie wolnym, kiedy chcesz odpocząć?
W wolnym czasie lubię „grzebać” w motoryzacji. Często spędzam długie godziny w garażu przy moim motocyklu albo przy samochodzie. Pozwala mi to zapomnieć o sporcie na jakiś czas i daje dużo radości, nawet jak czegoś nie mogę odkręcić i muszę się trochę podenerwować. Lubię też wsiąść na motocykl i pojechać przed siebie bez konkretnego celu. Jazda po bieszczadzkich drogach daje dużo radości i pozwala odpocząć. 

Kim chciałbyś być, gdybyś nie był łyżwiarzem?
Chciałbym móc spróbować swoich sił w motosporcie. Nie mam jednej ulubionej dziedziny motosportu. Najbardziej lubię wyścigi motocyklowe, drift oraz rajdy i wyścigi samochodowe. Możliwość profesjonalnej nauki któregoś z powyższych byłaby spełnieniem mojego małego marzenia. 

Jakie jest twoje największe zawodowe i prywatne marzenie?
Sportowo – zdobycie medalu olimpijskiego i ustanowienie rekordu świata, prywatnie – tajemnica! (śmiech).

Twój największy idol sportowy to…? 
Nie mam jednego idola, ale bardzo imponuje mi to, co zrobił i jaki jest Jeremy Wotherspoon, z którym miałem przyjemność pracować. Poza łyżwiarstwem wzorami dla mnie są Robert Kubica, Marcin Gortat, Krzysztof Hołowczyc. Bardzo lubię oglądać ich w akcji i podoba mi się to, co np. Marcin Gortat robi poza sportem.

Ostatnie pytanie: sportowy cel na najbliższe lata?
Zakwalifikowanie się na Igrzyska Olimpijskie w koreańskim PyeongChang w 2018 roku.

Bardzo dziękuję Ci za rozmowę i trzymam kciuki za Twój występ na najbliższych Mistrzostwach Świata w sprincie w Astanie. Powodzenia!
Dziękuję!


Maja Kustra
studentka kierunku PEDAGOGIKA

Tekst pochodzi z numeru 1(25)/2015 Magazynu Studenckiego „Ob.Sesja” wydawanego w PWSZ Sanok. Magazyn w wersji elektronicznej: http://www.pwsz-sanok.edu.pl/zycie-studenckie/obsesja/
Źródło: Materiały nadesłane