10 stycznia śmigłowiec wystartował z Krosna i po kilkunastu minutach lotu wylądował w Dołżycy. Na miejscu zrealizowano zdjęcia do programu. Przed odlotem ekipy, w związku z pogarszającymi się warunkami atmosferycznymi w rejonie Cisnej, zachodziła potrzeba "wykonania dodatkowego lotu na rozpoznanie pogody". Dowódca zgodził się zabrać na pokład pasażerów. Do śmigłowca wsiadło sześciu policjantów i jeden pracownik cywilny policji. Załogę maszyny tworzyli dwaj piloci i technik pokładowy.
"Załoga po starcie wykonywała lot na wysokości 40 metrów wzdłuż rzeki Solinka, w kierunku pasma górskiego. Zbyt późne i zbyt energiczne wprowadzenie śmigłowca na wznoszenie spowodowało jego przepadnięcie. Maszyna uderzyła tylną częścią belki ogonowej o wierzchołki drzew. Zniszczona została konstrukcja belki ogonowej. Śmigłowiec stracił sterowność i zderzył się z ziemią."
Nikt nie przeżył katastrofy. Zginęli:
* podkomisarz Marek Pasterczyk z Komendy Wojewódzkiej Policji w Krośnie
* aspirant Zdzisław Marciniak z Komendy Rejonowej Policji w Lesku
* starszy sierżant Roman Górecki z Komendy Rejonowej Policji w Lesku
* sierżant Bogusław Szuba z Komendy Rejonowej Policji w Lesku
* posterunkowy Jacek Typrowicz z Komendy Rejonowej Policji w Krośnie
* posterunkowy Marek Buda z Komendy Rejonowej Policji w Krośnie
* Kazimierz Wajda, pracownik Komendy Wojewódzkiej Policji w Krośnie
* kapitan pilot Paweł Prorok, dowódca załogi śmigłowca
* starszy chorąży pilot Roman Pakuła, drugi pilot śmigłowca
* młodszy chorąży Jacek Główka, technik pokładowy.
W pierwszą rocznicę katastrofy policjanci i mieszkańcy Cisnej wznieśli na jej miejscu pamiątkowy obelisk. Miejsce pamięci poświęcił ówczesny proboszcz krośnieńskiej Fary ks. prałat Bronisław Jastrzębski. Każdego roku, 10 stycznia, 1 listopada i w dniu Święta Policji przyjaciele, znajomi i krewni składają przy nim kwiaty. Kilka lat temu zmieniona została trasa czerwonego szlaku, aby turyści przemierzający Bieszczady mogli odwiedzić obelisk w miejscu katastrofy.