Według danych podkarpackiej Policji w zdarzeniach drogowych z udziałem zwierząt w 2012 roku odnotowano 8 wypadków, w których 9 osób zostało rannych, nikt nie zginął, doszło też do 1191 kolizji. Z kolei w 2013 roku w 13 wypadkach 15 osób odniosło obrażenia, a łącznie zanotowano 1219 kolizji. Rok później doszło do 1406 kolizji i 7 wypadków, w których 8 osób było rannych.
- Najgorszy w skutkach był rok 2015, kiedy to w 14 wypadkach z udziałem zwierząt aż 20 osób zostało rannych, liczba kolizji wzrosła do prawie półtora tysiąca, zatem problem narasta! - ostrzega komisarz Marta Tabasz-Rygiel, rzecznik Komendanta Wojewódzkiego Policji w Rzeszowie. - W tym roku do 7 października odnotowaliśmy 9 wypadków, w których obrażenia odniosło 13 osób, przy łącznej liczbie kolizji sięgającej już 1165. Rzecznik zaznacza jednak, że statystyki policyjne nie wyodrębniają zdarzeń z udziałem zwierząt domowych i dzikich.
O skali problemu mówią też ewidencje upadków zwierzyny prowadzone przez nadleśnictwa. Najwięcej pod kołami samochodów ginie zwierząt drobnych: kun, jeży, borsuków, lisów i zajęcy, ale rozjeżdżane są też chronione bobry, wydry i żbiki. Codziennie ofiarami kierowców stają się sarny, dziki, jelenie i łosie, a nawet żubry.
W ciągu minionych pięciu lat śmierć na podkarpackich drogach poniosło także co najmniej 10 wilków i 2 rysie. Drapieżniki te ginęły na uczęszczanych drogach krajowych i wojewódzkich. Co ciekawe, jeden ryś padł w okolicy Frysztaka, a więc poza tradycyjnym obszarem występowania.
Osobną sprawą są bardzo trudne do wyegzekwowania przez kierowców odszkodowania za straty poniesione w wyniku zderzenia ze zwierzyną. Dlatego warto, zwłaszcza o świcie i o zmierzchu, zachować dużą ostrożność w czasie jazdy przez tereny leśne. Wówczas właśnie dochodzi do największej liczby zdarzeń.